niedziela, 6 lipca 2014

Lirene Dermoprogram, głęboko oczyszczający peeling gruboziarnisty



  Witam wszystkich w ten upalny, niedzielny wieczór. Jak można ostatnimi czasy odczuć na własnej skórze, lato zagościło u nas na dobre, co dla większości jest pewnie spełnieniem marzeń. Mi do radości niestety daleko, bo lata nie lubię i najlepiej czułabym się przy temperaturze 12 – 15 stopni, porządnym zachmurzeniu i obfitych deszczach pojawiających się średnio co trzy dni. Niestety to, co tworzy się w marzeniach, w tych marzeniach zazwyczaj zostaje i jedynym wyjściem jest przeczekać całe wakacje, całe lato i całe upały. Jedyne, co podoba mi się w tej porze roku to nowy szablon. Serio, nie mogę się na niego napatrzeć.
Mam dziś długo wyczekiwany, wolny dzień, dlatego też stwierdziłam, że zawitam z pierwszą na tym blogu notką recenzencko – kosmetyczną. Nie wykluczam, że będzie ich w przyszłości więcej. Muszę tylko się sprężyć, a nie zawsze mam ku temu okazję i chęć.

Dobra, żeby nie owijać już dłużej w bawełnę, przejdźmy do właściwej części notki.

Peelingi to taki mój mały nałóg. Jestem otwarta na próbowanie nowych i wynajdywanie wśród nich zarówno perełek, jak i koszmarków, do których już więcej nie będę chciała wracać. Kosmetyk, o którym opowiem Wam dzisiaj, zdecydowanie mogę wrzucić do szuflady oznaczonej wielkim, zielonym plusem. Mowa tu o Peelingu gruboziarnistym Lirene.



Dla kogo?
To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz cerę normalną, tłustą lub mieszaną z widocznie rozszerzonymi porami, która wymaga odświeżenia, dogłębnego oczyszczenia oraz złuszczenia martwego naskórka.

Zaczyna się super. Wychodzi na to, że to peeling w sam raz dla mnie, bowiem mam cerę mieszaną, ze skłonnością do przetłuszczania się w okolicach brody i nosa. Jeśli chodzi o pory to są rozszerzone do tego stopnia, że można je liczyć całkiem jak piksele w Minecrafcie, co jest moją zmorą. Dobra, jedziemy dalej.

Co obiecuje producent?
Peeling wygładza skórę i przywraca jej świeży wygląd. Zawarte w peelingu drobinki dogłębnie i niezwykle skutecznie usuwają wszelkie zanieczyszczenia skóry, zapobiegając powstawaniu nowych niedoskonałości. Wzbogacony o wyciąg z czarnej borówki i owoców tamaryndy oczyszcza pory oraz normalizuje wydzielanie serum. Nawilżające właściwości peelingu zapewniają wspaniałe uczucie komfortu i aksamitnego dotyku.

Jak jest w rzeczywistości?
Skóra, zgodnie z obietnicą, jest gładka, świeża i ładnie zmatowiona. Z usuwaniem wszelkich zanieczyszczeń skóry bywa różnie (może dlatego, że nie stosuję go regularnie, nie wiem), jednak prawdą jest, że ogranicza tworzenie się nowych niedoskonałości. Ma ładny zapach, skóra po nim nie jest napięta i – co najważniejsze – nie wysusza moich i tak już suchych jak wiór policzków, wręcz przeciwnie – nawilża je. Zdecydowanie na plus.



Peeling powinno się stosować dwa razy w tygodniu (ja robię to rzadziej) i wmasowywać w skórę twarzy przez 2 – 3 minuty (co robię na tzw. „oko”, przez co pewnie wychodzą z tego niecałe dwie minuty). Drobinki są dobrze wyczuwalne. Podoba mi się również to, że nie potrzeba dużej ilości kosmetyku, by osiągnąć zadowalający efekt.

Dla ciekawskich jeszcze mały rzut okiem na skład:



Podsumowując:
+dostępność
+wydajność
+zapach
+cena
+wygładza
+oczyszcza
+nie wysusza
+skóra nie jest po nim napięta
+odświeża
+ogranicza powstawanie nowych niedoskonałości

-brak zatrzasku, zamiast tradycyjnej, wkurzającej zakrętki

Niektórym może się nie podobać parafina w składzie, jednak ja nie mam jakiegoś wielkiego problemu z kosmetykami zawierającymi ten składnik. Uważam, że peeling dobrze spełnia swoje zadanie i mogę dopisać go do – na razie krótkiej – listy moich ulubieńców.

Cena: 12 zł
Pojemność: 75 ml
Dostępność: Hebe, Rossmann



Ocena ogólna: 4,5/5

No, w tej notce to by było na tyle. Chciałabym jeszcze przeprosić za jakość zdjęć – w dalszym ciągu nie mogę się zebrać do kupna baterii do aparatu i wszystkie zdjęcia wykonuję telefonem.
 Wracam do umierania z gorąca.

1 komentarz:

  1. Tosteg, wpadaj do Szwajcarii, u mnie cały czas pada i pizga :( Umieram z zazdrości, że w Polsce upały, i jestem prawie pewna, że jak będę wyjeżdżać to będzie odwrotnie: tutaj upał, w Polsce deszcze:(
    Poza tym to daj mi hasełko na pb, plis :D Korzystasz z twittera z tego drugiego konta, którego nazwy nie znam? Smutno mi bez Twoich postów, w sumie czytam tam tylko Ciebie i jeszcze dwie inne dziewczyny :D

    OdpowiedzUsuń