piątek, 28 listopada 2014

Warto czy nie warto? Oto jest pytanie! JOYBOX - GRUDZIEŃ 2014



                            Witajcie!
            W ostatnim czasie nie miałam w ogóle czasu na naskrobanie nowej notki, chociaż chciałam pokazać Wam zawartość listopadowego ShinyBoxa. Zawartość tę wszyscy pewnie już znają, więc zamiast tego, opowiem Wam o czymś innym. Również o pudełku, jednak o takim, które dopiero „raczkuje”. Część już pewnie o nim słyszała, część jeszcze nie, a mowa tu o… JoyBox’ie.

             

                
               Tym, co bez wątpienia różni JoyBox od innych pudełek takich jest to, że kupujący zna zawartość przed zakupem. Co więcej, na część tej zawartości sam ma wpływ. Nie kupujemy „kota w worku” i nie ma konieczności zakupu subskrypcji (wiem, że w pozostałych przypadkach również nie ma takiej konieczności, wiem jednak, że w przypadku ShinyBox’a zakup pojedynczego pudełeczka wynosi nas 10 zł drożej niż przy zakupie z subskrypcji, jak jest w przypadku beGlossy nie będę pisać, bo sama do końca nie wiem). Nie podoba ci się? To nie kupujesz. Proste? Proste. Koszt takiego pudełka to 49 zł, zamówić je można TU
            
        Okazuje się, że jednak nie do końca wszystko jest tak proste, jak wcześniej wspominałam, bo po otrzymaniu swojego pudełeczka (po, bagatela, ośmiu dniach od opłacenia, gdy już myślałam, że się go nie doczekam) mam wrażenie, że ekipa JoyBox’a nie poradziła sobie do końca z zadaniem. Nie tylko przez długi czas oczekiwania (wciąż uważam, że InPost to nie jest to samo co KURIER, sorry), ale również przez pewne braki, czyli m.in. fakt, że w moim pudełeczku zabrakło próbki kremu, które kilka dziewczyn dostało w GRATISIE (EDIT: cofam! okazało się, że próbkę otrzymały tylko dziewczyny, które jako produkt dodatkowy wybrały produkt marki APIS, gdzieś przeczytałam, że wszystkie i strzeliłam niepotrzebnym bulwersem, typowy tostek) oraz, może głupota, ale brak jakiegokolwiek confetti, czy chociażby jakichś styropianowych cholerstw (tym bardziej, że na innych blogach, gdy dziewczyny pokazywały zawartość, to wyraźnie widziałam, że pudełko oprócz kosmetyków wypełnione było różowym confetti – może pierdoła, ale strasznie przeszkadzał mi jej brak).
            
                   Ponarzekałam, to teraz powiem coś więcej o zawartości pudełka. Jak już wcześniej wspominałam, zawartość jest znana przed zakupem, i w dużej części taka sama dla wszystkich zamawiających, bowiem sześć produktów narzuconych jest z góry. W tym miesiącu były to:



1) Luksusowy krem-serum do rąk Argan& Vanilla (początkowo planowałam oddać go Deży, ale tak ładnie pachnie, że chyba zostawię go dla siebie)

2) Żel pod prysznic 328 tropical Coconut ze znanej wszystkim firmy Original Source

3) Wazelina, najzwyklejsza kosmetyczna wazelina.

4) Jedna z trzech wariantów maseczek z Bielendy. Mi trafił się peeling enzymatyczny.

5) Pasta do zębów Signal White Now Gold
6) Błyszczyk do ust Permanent MakeUp Lip (niestety taki kolor, że jak pomaluję usta to wyglądam jak trup)

 

Dodatkowo, spośród produktów, na których obecność w pudełku miałam wpływ, wybrałam:


1) Giorgio Armani, tusz do rzęs Black Ecstasy – próbka 2ml (wahałam się między tym a perfumami, jednak ze względu na to, że kiedyś chciałam kupić ten tusz, a nie byłam do końca przekonana, czy nie wyrzucę pieniędzy w błoto, postawiłam na próbkę tuszu)




2) Cień mineralny do powiek Annabelle Minerals, w kolorze o wdzięcznej nazwie CHOCOLATE, czyli sympatycznym brązie, idealny dla mnie, bo brązy na powiekach uwielbiam. Cienie z tej firmy też chciałam kiedyś kupić, jednak odechciało mi się po zobaczeniu ceny, więc kiedy była okazja, zdecydowałam się go wziąć.



3) Mini – świeczka z kieliszkiem Yankee Candle – trafiła mi się cynamonowa, z czego bardzo się ucieszyłam, bowiem przedstawiony na zdjęciach na instagramie Joy’a SUMMER SCOOP niespecjalnie mi się „widział”, bo jednak – halo, idzie zima, żądam zimowych zapachów. A cynamon uwielbiam, ale to tak swoją drogą.

 

Podsumowując:

Podoba mi się strona graficzna Boxa. Pudełko ładne, starannie wykonane, z pewnością przyda mi się do przechowywania kosmetyków. Fajne jest również to, że kupujący ma w jakimś stopniu wpływ na jego zawartość. Niestety brak dbałości o takie pierdoły jak brak pozornie mało znaczącego confetti, a także długi czas oczekiwania nieco mnie odpycha od zamawiania tego pudełka w przyszłości.


Odbiegając od tematu pudełka – mam kilka pomysłów na następne notki. Część kosmetycznych, część nie (nowa seria notek, tak, wszyscy na to czekamy!), problem mam tylko z czasem, czyli czymś, czego wiecznie mi brakuje. Trzymajcie kciuki (zwłaszcza ty, Deża, może twoje rude kciuki coś pomogą XD), żeby szybko udało mi się je zrealizować.

 



4 komentarze:

  1. Próbkę dostają osoby, które wybrały produkt firmy APIS. Dla porównania do bransoletki byDziubeka dorzucają zniżkę 30% do sklepu na zakupy ;)

    Co do pudełka, to ja wybrałam perfumy, maseczkę i balmi, już nie mogę się doczekać kiedy dojdzie. Niestety, zakupiłam 21 i jeszcze nie wysłane :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no widzisz, gdzieś przeczytałam, że wszyscy i myślałam, że o mnie zapomnieli. Ja kupiłam 19, 20 zaksięgowali moją wpłatę, a pudełko dostałam dopiero dzisiaj, więc pewnie i Ty jakoś niedługo dostaniesz. Co nie zmienia faktu, że InPost to porażka jeśli chodzi o wysyłanie (a raczej doręczanie :P) paczek i listów :(

      Usuń
  2. ShinyBoxy, beGlossy, JoyBox... Deża nie ogarnia. Ale cóż, to akurat nie nowość xd
    W sumie ciekawe to pudełeczko. Krem i żel pod prysznic zapowiadają się naprawdę fajnie, a wazelina wbrew pozorom też się przydaje (nie, wcale nie mam skojarzeń).
    Ciekawe, jak się sprawdzi ten tusz od Armaniego, taki prestiż, więc powinien być supcio, hiper i w ogóle xd No i ten cień do powiek fajnie wygląda.
    TRZYMAM SWOJE RUDE KCIUKI ALWAYS AND FOREVER!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Po szczegóły zapraszam na mojego bloga: http://beautybynayane.blogspot.com/2014/12/nominacja-do-liebster-blog-award-2014.html
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń